niedziela, 26 maja 2013

'Chłopiec w pasiastej piżamie' John Boyne


  Pytania, które cisną się na usta, zadawane przez dziewięcioletniego chłopca.

  Powstało i zapewne powstanie wiele książek o obozach koncentracyjnych, tym razem historia opowiedziana oczami dziecka, które wychowując się w przykładnej niemieckiej rodzinie, mając za ojca komendanta w obozie, obserwuje z okna swojego pokoju życie za ogromnym drucianym płotem.
  Próba zrozumienia potrzeby stłoczenia tak wielkiej ilości 'sąsiadów' w jednym miejscu, sposobu ich życia. Prowadząc codzienne konwersacje z zaprzyjaźnionym chłopcem, mieszkającym 'po drugiej stronie', słuchając jego opowieści, próbuje dostrzec wspólne podobieństwa. Cieszy się, kiedy swoje małe, życiowe problemy, może porównać do problemów z opowieści przyjaciela, nie zdając sobie sprawy, jak głęboka przepaść dzieli ich wydającą się, podobną codzienność. 
  Całkowicie zagubiony, nie potrafiący się odnaleźć w dziejącej się wokół niego rzeczywistości, z pytaniami, na które dostaje znikome lub wymijające odpowiedzi.
  A jednocześnie budujący mądre i dojrzałe przemyślenia.
  Z drugiej strony ogromny tragizm losów ludzi, opowiadany ustami chłopca, który tylko we wspomnieniach pamięta jeszcze czasy beztroskiego dzieciństwa.
  
  Książka napisana prostym ale mądrym językiem, często zostawiająca puste miejsce pomiędzy wydarzeniami, wymagając przemyślenia i dopowiedzenia faktów pomiędzy wierszami.

  Czym zakończy się tak szybka i niespodziewana przyjaźń? Czy emanująca z chłopców niewinność pozwoli przetrwać Szmulowi ciężkie chwile i zagrać z Brunonem z piłkę w Berlinie?
  Jakie zakończenie dla tak niezwykłej przyjaźni przewiduje dla chłopców los?

"(...) Nauczę Cię nowego zwrot - rzekła. - To znaczy: fatalną sytuację musimy spożytkować jak najlepiej."

"Ciekawe, czemu ojciec przyjął pracę w tak paskudnym miejscu i na dodatek z tyloma sąsiadami? Przecież to kompletnie bez sensu."

"Smutni ludzie nie zawsze są zadowoleni, kiedy się ich o to pyta, choć niektórzy mówią o tym z własnej woli i zdarza się nieraz, że potem tak o swym nieszczęściu opowiadają miesiącami, w kółko (...)"

"(...) Żołnierze nie są zachwyceni, jak się komuś polepsza - oznajmił Szmul, przełykając ostatni kęs chleba. - Raczej na odwrót."

piątek, 24 maja 2013

'Kochanice króla' Philipa Gregory

  Czyli kolejna z serii "Historia nie tylko dla historyków" :)

O Philipie Gregory słyszałam już kiedyś ale dopiero teraz sięgnęłam po jedną z Jej najbardziej znanych powieści.
  Mając już za sobą kilka książek opartych na dziejach historycznych, byłam bardzo ciekawa, jak Philipa poradzi sobie z ubraniem historii w słowo przystępne dla umysłu ścisłego oraz, jaki będzie efekt odzwierciedlenia prawdziwych wydarzeń i faktów w powieści.

  Wrażenia? Postanowiłam podzielić się nimi jeszcze zanim przebrnęłam przez książkę. Chociaż słowo 'przebrnęłam' jest całkowicie nie na miejscu. 'Kochanice króla' czyta się z ogromną przyjemnością, całkowicie nie mając wrażenia, że bierze się udział w wydarzeniach, które rzeczywiście miały miejsce w szesnastowiecznej Anglii.

  Historia dwóch sióstr Boleyn na dworze Henryka VIII. Czasy, w których o własnym losie decyduje najbliższa rodzina, w których jedynym sposobem na ułożenie własnego życia według swojego schematu i pragnienia, jest snucie kolejnych intryg i nadzieja, że potoczą się one według zamierzeń.
  Nawet miłość siostrzana nie zwalnia od rywalizacji o lepsze zamążpójście  i zdobycie bardziej znaczącego tytułu przed własnym imieniem.
  Dwie bliskie sobie, a jednak całkowicie różne kobiety, jeden mężczyzna, zmieniający obiekty swoich pragnień w zależności od widzimisię oraz konieczność zrealizowania planu narzuconego przed rodzinę, z wiszącą nad głową groźbą przyniesienia wstydu najbliższym i srogimi konsekwencjami podczas najmniejszych uchybień.
  A przy tym barwny opis dworu królewskiego za panowania Tudorów, wątki z panującej tam codzienności oraz niezwykle przyciągająca uwagę postać pierwszej żony Henryka VIII - Katarzyny Aragońskiej.

  Znając realne dzieje i losy obu sióstr, książkę czyta się z ogromną ciekawością i zainteresowaniem. Po tak opowiedzianej historii, aż chce się sięgać po jeszcze, po dalej, poznawać prawdziwe fakty z dostępnych źródeł.

  Przede mną dalsza lektura i dwa zadania: ocena zgodności wątków z realnymi wydarzeniami oraz porównanie scenariusza filmu, opartego na powieści, czyli na ile jego autor pozwolił sobie pofolgować :)


niedziela, 12 maja 2013

'Ja, Klaudiusz' Robert Graves

Biorąc ją po raz pierwszy do ręki, poczułam lekkie zniechęcenie.
Małe, ciasno stłoczone literki, znikome dialogi, ogromna ilość suchego tekstu. Pomyślałam sobie, że ciężko będzie mi przez nią przebrnąć ale z postanowieniem  'zawzięcia się', zaczęłam.

Przeczytałam, a w zasadzie, to nie pamiętam kiedy ale pochłonęłam ją !
Aż trudno uwierzyć, że to powieść historyczna. Napisania niesamowicie przyswajalnym językiem, historia ubrana w czytaną z zapartym tchem opowieść o losach Rzymu, od upadku Juliusza Cezara, przez Augusta, Tyberiusza, aż do końca rządów Kaliguli i okrzyknięcia cesarzem Klaudiusza.
Pisana w formie autobiograficznych wspomnień, opowiadanych przez niesamowitą postać, jaką był Klaudiusz.
Książka pisana na podstawie historycznych faktów, przeplatanych domyślnymi sytuacjami, kiedy nie było poparcia wśród pozostałości ze starożytności.

Pomimo bardzo wciągającej fabuły, potrzeba się nad nią skupić, ponieważ nadmiar faktów i samych imion może spowodować lekki mętlik. Ale od czego są w końcu drzewa genealogiczne ... :)

Jedno jest pewne ... fascynacja Starożytnym Rzymem gwarantowana :)