sobota, 2 lutego 2013

'Pokój' Emma Donoghue


Książę na początku czytałam fragmentami, ponieważ zawsze coś mi przeszkadzało.
A to zbliżał się przystanek i trzeba było wysiąść, a to jakaś nowa książka pojawiła się w zasięgu ręki.
Ale tyle razy, ile odkładałam 'Pokój' na bok, z podwójną prędkością do niego wracałam.

Tej książki nie da się tak po prostu przeczytać. Towarzyszą jej wszelakie uczucia, łącznie z zaskoczeniem niedowierzaniem, podziwem, a nawet smutkiem i łzami.

A co tak przyciąga? Na początku nasuwa się pytanie: co takiego można zamieścić w książce, opowiadającej  o matce i dziecku zamkniętych przez kilka lat w jednym pokoju, dla których jest on całym światem.
Dla chłopca Nazewnątrz istnieje tylko w telewizji i poprzez księżyc, jako buzia Pana Boga, widziana przez jedyne okienko w dachu ich pokoju. Ich przetrwanie uzależnione jest tylko od humorów więzionego ich oprawcy. Matka, która stara się, aby chłopiec pod każdym względem rozwinął się, jak dziecko wychowywane w normalnych warunkach, opierając się na telewizji, bajkach, książeczkach dla dzieci i własnych opowieściach ....

A przy tym niesamowita opowieść językiem pięcioletniego chłopca, spojrzenie na całość jego oczami.

Tej książki nie da się opisać, ją trzeba przeczytać, przeżyć i nie zapomnieć.

"(...) Myślę, że czas się rozprowadza po świecie cienko jak masło, po drogach i domach i placach zabaw i sklepach, tak że na każdym miejscu jest tylko troszkę rozsmarowanego czasu, a potem każdy musi pędzić do następnej porcji.

I tak samo jak patrzę na dzieci, to myślę, że dorośli ich nie lubią, nawet rodzice.

Mówią, że dzieci są śliczne i takie słodkie, każą dzieciom coś robić jeszcze raz, żeby mogli to sfotografować, ale nie chcą się z nimi tak naprawdę bawić, wolą pić kawę i rozmawiać z innymi dorosłymi.(...)"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz